#BRATISLAVA CITY CARD (BCC)
Postanowiliśmy kupić Bratislava City Card ważną przez 1 dzień. Upoważnia ona do wielu zniżek oraz darmowej komunikacji miejskiej. Koszt karty jednodniowej to 12E, a dwudniowej 14E. Według książeczki dołączonej do karty mieliśmy mieć darmowe wstępy w wielu miejscach, m. in. do bramy Michalskiej, niestety okazało się, że faktycznie obowiązywać one będą dopiero od 1 maja, a my byliśmy 29-30 kwietnia. Szkoda, że kupując kartę nie powiedziano nam tego w informacji turystycznej, muszę przyznać obsłudze ogromny minus.
Kartę można zakupić w jednym z kilku punktów informacji turystycznej. My zakupu dokonaliśmy w informacji obok pałacu Prymasowskiego.
#ZAMEK DEVIN
Z Bratysławy do zamku Devin można dojechać autobusem 29. Przystanek znajduje się na niewielkim dworcu autobusowym pod mostem SNP. Podróż trwa około 20 minut, a w ramach Bratislava City Card jest bezpłatna.
W innym przypadku trzeba zakupić bilet na komunikację publiczną. W niedzielę autobus kursuje co 30 minut, a pierwszy kurs był o 10:05.
Średniowieczny zamek Devin mieści się na wzgórzu nad Dunajem, na jego zewnętrznym łuku.
Wstęp kosztuje 5E, z BCC miał być darmowy, ostatecznie mieliśmy 60% zniżki i zapłaciliśmy 2E.
Podczas naszego pobytu na zamku było trochę atrakcji, między innymi istniała możliwość strzelania z łuku.
Na dziedzińcu znajduje się studnia o głębokości 55m.
Z góry jest piękny widok na Dunaj oraz okolicę, w tym miejscu przez rzekę biegnie granica pomiędzy Słowacją i Austrią.
Na wzgórzu zamkowym znajdują się również ruiny starego kościoła, składu amunicji, starej kaplicy i kilku innych zabudowań.
Z Bratysławy do zamku można również dopłynąć statkiem.
Rejs trwa 90 minut do zamku i 30 minut z powrotem. Są dwa kursy dziennie, a bilet w obie strony kosztuje 12E.
Pierwotnie planowaliśmy płynąć Dunajem, ale z uwagi na czas i chęć zwiedzenia jeszcze kilku innych miejsc pojechaliśmy autobusem.
#ZAMEK W BRATYSŁAWIE
Po wyjściu z autobusu skierowaliśmy się w stronę bramy Zygmuntowskiej, która jest jedną z kilku bram zamkowych i jednocześnie najbliżej dworca autobusowego.
Droga wiodła krętymi schodami pomiędzy kamieniczkami.
Po jej minięciu zobaczyliśmy kolejne schody do góry oraz drugą bramę – Leopoldową.
Zamek stoi na sporej wielkości wzgórzu i z tej wysokości można już było podziwiać Dunaj.
Weszliśmy kolejnymi schodami do góry i znaleźliśmy się na placu przed zamkiem, na wprost bramy prowadzącej na dziedziniec.
Wstęp na dziedziniec jest bezpłatny, natomiast do muzeów zamkowych należy kupić bilet w cenie 7E w kasie, która znajduje się przed wejściem do zamku (mały budynek na prawo od bramy). My nie kupowaliśmy biletu, a zniżki z BCC obowiązują dopiero od lipca.
Sprzed zamku rozpościera się przepiękny widok na Dunaj.
Przed w/w bramą mieści się jeszcze pomnik Svatopluka (Świętopełka I morawskiego), który był jednym z władców państwa wielkomorawskiego.
Weszliśmy na dziedziniec, który jest przepiękny i wyszliśmy bramą z drugiej strony w/w placu przed zamkiem – przez bramę Wiedeńską.
Po wyjściu przez bramę Wiedeńską naszym oczom ukazał się budynek parlamentu. W sumie nic szczególnego, budynek nie jest zabytkowy, powstał w latach 1986-1993.
Przed budynkiem natomiast znajduje się fontanna, gdzie woda spływa niczym wodospad, a na końcu znajduje się lipowy kwiat.
Przy fontannie mieści się posąg Alexandra Dubceka, który był działaczem politycznym.
Z tego miejsca skierowaliśmy się do punktu widokowego, znajdującego się naprzeciw katedry św. Marcina zaraz obok pomnika św. Elżbiety Węgierskiej. Z tego punktu jest ładny widok na Stare Miasto.
Jak wcześniej wspomniałem, zaraz obok punktu widokowego znajduje się pomnik św. Elżbiety Węgierskiej, która jest patronką ubogich.
#OGRÓD BAROKOWY
Następnie przeszliśmy do ogrodu barokowego znajdującego się przy zamku. Według nas jest to obowiązkowy punkt na mapie miasta.
O ile sam zamek bratysławski jest ładny, to dopóki nie weszliśmy do ogrodu to czegoś nam brakowało, czuliśmy pewien niedosyt. Po wizycie w ogrodzie byliśmy zachwyceni.
Wstęp do ogrodu jest całkowicie bezpłatny. W przypadku ładnej pogody polecam ubrać okulary przeciwsłoneczne, gdyż ogród bardzo razi bielą :-).
Przez niewielką bramę Mikulasską wyszliśmy na zewnątrz zamku.
Po opuszczeniu zamku trafiliśmy na ciekawy posąg zwany Bosorką. Przedstawia on czarownicę otoczoną przez stado kruków.
#CHRAM SV. MIKULASA (CERKIEW ŚW. MIKOŁAJA)
Schodząc w stronę Starego Miasta po minięciu Bosorki napotkaliśmy na niewielką świątynię, którą jest cerkiew św. Mikołaja. Budowla pochodzi z 1661 roku. Niestety była zamknięta.
Po zejściu ze wzgórza zamkowego planowaliśmy udać się do muzeum zegarów. Zanim jednak to zrobiliśmy, podeszliśmy pod Centrum Kultury Żydowskiej, które mieści się zaledwie kilka kroków od cerkwi. Niestety było zamknięte.
#MUZEUM ZEGARÓW
Wróciliśmy zatem do muzeum zegarów. Mieści się ono w niewielkim, trzypiętrowym budynku. Budynek jest bardzo wąski. Wejście do środka znajduje się od strony ulicy Mikulasskiej.
Wstęp z kartą BCC obecnie powinien być bezpłatny, my załapaliśmy się na zniżkę 60% i płaciliśmy 1,15E od osoby (cena regularna 2,5E).
W środku na kilku kondygnacjach można podziwiać wystawę starych zegarów. Wystawa może nie jest duża, ale warto tutaj zajrzeć. Miejsce ma swój klimat.
#BRAMA MICHALSKA
Po wizycie w muzeum zegarów udaliśmy się do bramy Michalskiej, aby wejść na górę i móc podziwiać piękną panoramę Starego Miasta.
Oprócz tego wewnątrz znajduje się muzeum Armii.
Wstęp z kartą BCC powinien być bezpłatny, my ze zniżką zapłaciliśmy 2,3E /osobę (regularna cena 4,5E).
Aby dostać się na szczyt trzeba pokonać kilka kondygnacji. Na samej górze jest taras widokowy.
#MUZEUM FARMACJI
Obok bramy Michalskiej mieści się muzeum Farmacji.
Bilet wejściowy na wieżę oraz muzeum farmacji jest wspólny.
Nie jest może ono jakoś szczególnie wyróżniające się, ale ma swój klimat. W środku znajdują się stare apteczne szafki.
Ponieważ była już pora obiadowa postanowiliśmy poszukać jakiejś restauracji, ale tutaj pojawił się pewien problem. W jednej z restauracji kelner wskazał nam stolik, dał kartę i zostawił nas na bardzo długo samych, pomimo wyboru pozycji oraz zamknięciu i odłożeniu karty kelner do nas nie podchodził, aby przyjąć zamówienie. Przyznam szczerze, że nie wiem, czy to taki miejscowy zwyczaj. Ale zdarzyło nam się to jeszcze w trzech innych restauracjach tego samego dnia.
Ostatecznie odwiedziliśmy dwie różne restauracje. Ja skorzystałem z bistro przy ulicy Obchodnej, ponieważ miałem straszną ochotę na kotlet serowy. Niestety, jakość jedzenia w bistro była bardzo zła, dobrze, że się nie zatrułem, natomiast żona znalazła przyjemną i niewielką knajpkę przy Panskiej o nazwie Linos, gdzie obsługa była bardzo miła, a jedzenie przepyszne. Później wieczorem wróciliśmy tutaj jeszcze na kawę.
#PALAC MIRBACHOV (GALERIA MESTA BRATISLAVA)
Po zjedzeniu obiadu postanowiliśmy odwiedzić obie galerie mesta Bratislava zaczynając od tej mieszczącej się w pałacu Mirbachov. Cena regularna wstępu to 4E, z kartą BCC wstęp powinien być darmowy, my płaciliśmy 2E za osobę.
Wewnątrz na kilku piętrach można podziwiać obrazy, szkice, komiksy i rzeźby.
Na mnie osobiście największe wrażenie zrobiła fontanna na dziedzińcu muzeum przedstawiająca Trytona i Nimfę.
Pani, która nas oprowadzała po galerii wspominała o obrazach wypożyczonych do muzeum w Krakowie.
#PAŁAC PALFFYHO (GALERIA MESTA BRATISLAVA)
Z pałacu Mirbachov wróciliśmy do pałacu Palffyho, gdzie znajduje się drugi oddział galerii. Wstęp podobnie jak w pierwszej 4E cena regularna, 2E z kartą BCC, a obecnie z kartą powinno już być bezpłatnie. Niestety, w obu galeriach, aby robić zdjęcia trzeba zapłacić 1E (w każdej z osobna). Obsługa sprawdza, czy osoby, które robią zdjęcia mają wykupioną opcję foto.
Wewnątrz znajdują się różne obrazy i rzeźby, ale jedna jest szczególna. Jest to tzw. Galeria. W pomieszczeniu po dwóch stronach znajdują się półki z książkami od ziemi po sufit, jest wyznaczona ścieżka, a nad nią fragment białego, podświetlonego sufitu. Wszystko inne to lustra. Efekt jest niesamowity, w pierwszej chwili baliśmy się tam wejść.
Obie odwiedzone galerie były prawie puste, więcej było osób z obsługi niż zwiedzających.
#GALERIA NEDBALKA
Po opuszczeniu pałacu Palffyfyho udaliśmy się do galerii Nedbalka. Tutaj wstęp kosztuje również 4E, a na kartę BCC jest zniżka 1E. Zdjęcia można robić bezpłatnie.
Na kilku kondygnacjach znajdują się obrazy. Co ciekawe dach galerii jest przeszkolony, a wnętrze puste, przez co widać wszystkie kondygnacje w dole.
Na pierwszym poziomie znajduje się również szklana podłoga, przez co patrząc z dołu do góry oraz z góry w dół widzi się podobny efekt.
Na najniższym poziomie galerii znajdują się dzieła Albina Brunovskyego, większość z nich należy oglądać przez szkło powiększające udostępnione przez obsługę, z uwagi na ogromne detale uwiecznione w pracach artysty.
Z galerii Nedbalka chcieliśmy udać się jeszcze do muzeum miejskiego, ale ostatnie osoby są wpuszczane 30 minut przed zamknięciem i nie mogliśmy już skorzystać. Ostatecznie wróciliśmy na kawę do Linos (podobno mają najlepszą kawę w mieście).
Po odpoczynku udaliśmy się na ostatni spacer wzdłuż Dunaju. Po drodze minęliśmy pomnik architekta Dusana Jurkovica.
Nieopodal pomnika Jurkovica znajduje się inny ciekawy pomnik przedstawiający łódkę, na której stoi pies, kobieta oraz mężczyzna. Niestety, nie udało mi się znaleźć opisu tego monumentu.
Ostatecznie doszliśmy do bardzo charakterystycznego przeszklonego budynku, który niemal wisi nad Dunajem.
Pod nim znajduje się statua lwa, zrobionego z resztek opon samochodowych.
Z tego miejsca postanowiliśmy rozpocząć spacer w kierunku dworca autobusowego. Wracając przeszliśmy jeszcze raz przez Stare Miasto.
Nie spodziewaliśmy się już żadnych atrakcji turystycznych, ale mimo wszystko natknęliśmy się na posąg Juliusa Satinskeho, przedstawiający mężczyznę na rowerze oraz wielkie ucho na ścianie budynku.
Julius Satinsky był słowackim aktorem i komikiem.
#POWRÓT
Na dworcu autobusowym byliśmy godzinę przed czasem. Dworzec był opustoszały. Autobus został podstawiony o czasie i był pusty, z Bratysławy podróżowało mało osób. Większość pasażerów wsiadła dopiero w Wiedniu. Podróż minęła spokojnie i w Katowicach byliśmy z niewielkim opóźnieniem 15 minut.
Przejeżdżając przez Wiedeń doszliśmy do wniosku, że koniecznie musimy odwiedzić to miasto.
Ogólnie wyjazd do Bratysławy uważam za bardzo udany. Początkowo myśleliśmy, że nie będzie zbyt wielu atrakcji, natomiast jest to chyba moja najdłuższa dotychczasowa relacja. Dwa dni, które tutaj spędziliśmy to zdecydowanie za mało i przydałby się jeszcze jeden, aby zobaczyć wzgórze z wieżą telewizyjną i kilka dodatkowych muzeów. Ludzie byli uprzejmi, ogólnie nie mieliśmy większych problemów z dogadaniem się, większość osób rozumiała angielski, preferowali jednak polski.
Miasto jest bezpieczne, chodziliśmy po centrum zarówno wczesnym rankiem oraz późnym wieczorem i nikt nas nie zaczepiał.
Nie korzystaliśmy specjalnie z komunikacji publicznej, poza dojazdem do Devina, autobusy są nowoczesne, podobnie tramwaje i trolejbusy.
Na minus zasługują trochę ceny w granicach Starego Miasta, niestety w większości restauracji są zbliżone do tych z zachodniej Europy, ale nie wszędzie.
Niektóre restauracje stosują opłatę za nakrycie, często jest to 2E lub 10% wartości zamówienia (przeważnie jest to wpisane w menu).
W okolicy centrum znajduje się sporo sklepów, również takich o większej powierzchni np. Lidl, więc bezproblemowo można zrobić tańsze zakupy spożywcze.
Ogólnie Bratysława będzie się nam kojarzyła z niezliczoną ilością fontann, posągów i pomników. Miasto nie było zatłoczone, choć turystów było całkiem sporo, w tym mijaliśmy wiele osób z Polski. Bratysława jest miastem bardzo niedocenionym przez turystów, a przecież jest tutaj wiele ciekawych miejsc i można miło spędzić czas.
Czy kiedyś tam wrócimy? Tego nie wiem, ale z pewnością jest to miasto warte odwiedzenia.