Drugiego dnia postanowiłem przespacerować się bulwarem do samego końca, gdzie znajdowała się Crystal Hall, ciekawie wyglądająca z zewnątrz arena sportowa.
Jak wspomniałem wcześniej na bulwarze znajdowało się wiele ciekawych posągów, monumentów itp. Bardzo ciekawie wyglądała para dzieci tańcząca wokół latarni.
W pierwszej kolejności przeszedłem bulwarem aż do Caspian Waterfront Mall.
Kawałek za nim znajdowało się Oko Baku, czyli diabelski młyn o wysokości 60m z przepięknym widokiem na morze oraz miasto. Postanowiłem, że jak będę wracał to się nim przejadę.
Kawałek dalej znajdowało się molo, na którym miejscowi łowili ryby w morzu.
Ciekawiło mnie czy jedzenie takich ryb jest zdrowe, ponieważ na powierzchni wody unosiły się sporej wielkości plamy ropy naftowej. Podjąłem krótką konwersację z jednym z łowiących, który okazał się być miejscowym studentem geologii. Powiedział mi, że ryby są całkiem smaczne (co nie oznacza, że zdrowe).
Pogawędziłem z nim chwilę i udałem się do końca bulwaru aż do Crystal Hall, czyli hali sportowej.
Obok niej znajduje się dziwne miejsce zwanego Bayraq Meydani, czyli sporej wielkości plac na podwyższeniu.
Narodowy Plac Flagi to miejsce pełniące funkcje placu reprezentacyjnego, na którym mają miejsce oficjalne zgromadzenia itp. 9 listopada w Azerbejdżanie jest obchodzony Dzień Flagi Narodowej. Niestety miejsce to było ogrodzone i nie dało się tam wejść. Pokręciłem się trochę po okolicy. Było pusto, niemal żadnych ludzi wokół. Obok Crystal Hall znajdował się skwer, gdzie ogrodnicy robili porządki, strzygli trawę i precyzyjnie przystrzygali żywopłot. Niektóre krzaczki były ciekawie przycięte np. w kształt butów.
Z tej okolicy rozciągał się niesamowity widok na całe miasto przez całą zatokę.
Rozpocząłem powrót do hotelu. Po drodze wszedłem na kolejne molo, które było sporych rozmiarów. Na jego końcu znajdował się ciekawy budynek pełniący funkcję latarni z restauracją w środku, ale w niej również było pusto.
Nieopodal Oka Baku są ruiny zamku Sabayil, które aktualnie znajdują się pod wodą. Budowla powstała w 1235 roku.
Według informacji zamek został zniszczony przez morze oraz trzęsienie ziemi w 1306 roku.
#OKO BAKU
Tak jak planowałem w drodze powrotnej zrobiłem rundkę młynem diabelskim.
Z góry idealnie było widać wielkie plamy ropy na Morzu Kaspijskim.
Ponadto panorama Baku z samej góry była również przepiękna.
Bliżej hotelu w jednym z ogródków restauracyjnych znajdujących się na bulwarze postanowiłem napić się czerwonego wina, ponieważ Azerbejdżan słynie z ich produkcji. Zamówiłem czerwone półsłodkie wino, które było odpowiednio schłodzone. Delektowałem się nim, odpoczywając w cieniu i patrząc na morze.
Po drodze do hotelu zajrzałem jeszcze do centrum handlowego Park Bulvar po obiad. Jedzenie tam nie było wykwintne, ale w cenie kilku manatów (10-20zł) można było skomponować całkiem przyjemny obiadek. Ja zamówiłem frytki z kotletem z serem i surówką.
Wieczorem postanowiliśmy znów przejść się ponownie bulwarem. Tym razem skierowaliśmy się w przeciwną stronę niż dotychczas.
Odcinek bulwaru nie był długi, ale ciekawy.
Mieściły się tam fontanny oraz niewielkie wesołe miasteczko. Znajdujące się tam fontanny początkowo były wyłączone, ale po kilkunastu minutach zaczęły działać i zrobiły na nas ogromne wrażenie.
Z wesołego miasteczka bardzo ciekawa była wielka huśtawka, na której dodatkowo ludzie obracali się dookoła, ja bym nie dał rady.
Po obfotografowaniu wszystkiego dookoła ruszyliśmy w kierunku Flame Towers. Po drodze minęliśmy fontannę, która mieniła się licznymi kolorami.
Postanowiliśmy nie wchodzić na wzgórze, gdzie znajdowały się Flame Towers, lecz przespacerować się wzdłuż murów starego miasta.
Mieściło się tam kilka restauracji oraz kolejna fontanna, która była ładnie oświetlona.
Następnie przez znajdującą się nieopodal miejską bramę weszliśmy na teren starego miasta i jego wąskimi uliczkami dotarliśmy do Baszty Dziewiczej (Qiz Qalasi), która stała koło bulwaru.
Spacer kontynuowaliśmy deptakiem (Məmmədəmin Rəsulzadə) w stronę Placu Fontann (Fəvvarələr Meydanı), który opiszę w następnej relacji.
Wieczorem było tam sporo osób. Plac Fontann jest czymś w rodzaju miejskiego rynku, a wokół znajdowało się mnóstwo restauracji.
Bardzo ciekawa była ulica Nizami, nad którą wisiały przepięknie oświetlone ozdoby.
Po drodze do hotelu widzieliśmy mercedesa w lustrzanym kolorze.
Ogólnie pierwsze dwa dni w stolicy Azerbejdżanu minęły nam bardzo spokojnie na poznawaniu okolicy. Miasto zrobiło na nas pozytywne wrażenie, aczkolwiek miało sporo wad jak choćby zapach ropy na wybrzeżu.
Pełna relacja na oficjalnym blogu:
https://antekwpodrozy.pl/index.php/37-baku-czesc-1-wrzesien-2017