#POWERSCOURT WATERFALL (WODOSPAD)
Trzeci dzień postanowiliśmy przeznaczyć na Góry Wicklow, które znajdują się na południe od Dublina. Aby tam dotrzeć trzeba było ominąć całe miasto, a my skorzystaliśmy z autostrady M50, która jest jednocześnie obwodnicą miasta. Należy pamiętać, że obwodnica jest płatna. Są tam chyba trzy punkty monitorujące, a przejazd przez każdy z nich kosztuje 3,10E. Ważne jest to, że nie ma bramek, a opłatę dokonuje się online po przejeździe. Trzeba pamiętać, żeby zrobić to jak najszybciej, ponieważ po krótkim poślizgu czasowym zaczynają być dodawane opłaty karne. W biurze Hertz poinformowano nas, żeby opłat nie dokonywać samemu, a zostaną one doliczone do wynajmu auta podczas oddawania.
Kawałek za Dublinem zjeżdża się z głównej drogi w góry. Dojazd wiedzie krętymi, wąskimi drogami. Warto mieć nawigację, ale od czasu do czasu są również tabliczki z kierunkiem. Wstęp jest płatny 6E. Bilet można kupić online. Powerscourt jest najwyższym wodospadem w Irlandii. Ma 121m wysokości i trzeba przyznać, że robi wrażenie. Autem można podjechać na parking nieopodal wodospadu, wokół znajduje się mnóstwo zielonej trawy i piękne lasy. Przypomina to trochę Park Yellowstone z bajek z Misiem Yogi, może to za sprawą miejsc piknikowych.
# LOUGH TAY – GUINNESS LAKE
Następnie wjechaliśmy głębiej w góry Wicklow i udaliśmy się wąskimi, krętymi drogami w stronę Lough Tay. To malowniczo położone niewielkie jezioro, które można oglądać z punktu widokowego przy drodze. Północna plaża wraz z posiadłością należy do rodziny Guinness, a całe jezioro ze względu na kształt i kolor oraz plażę przypomina szklankę piwa z białą pianą – stąd nazwa Guinness Lake.
#GLENMACNASS WATERFALL (WODOSPAD)
Po obejrzeniu jeziora pojechaliśmy przez góry w dalszym ciągu wąskimi drogami. Przejazd był o tyle bardziej ciekawy, gdyż nie ma tam lasów, więc mogliśmy podziwiać niesamowite widoki. Po niedługim czasie dotarliśmy do wodospadu Glenmacnass, który ma około 80m wysokości i kończy się strumieniem w malowniczej dolinie.
#GLENDALOUGH
Zrobiliśmy kilka fotek i pojechaliśmy dalej. Naszym celem było Glendalough – dolina w górach Wicklow, w której znajdują się dwa jeziora oraz historyczna osada i średniowieczny klasztor. Wstęp jest bezpłatny. Płaci się natomiast za wstęp do muzeum. Przy Jeziorze Dolnym (Lower Lake) znajduje się kilka ciekawych obiektów. Są to m.in. okrągła wieża o wysokości 32m (typowa dla irlandzkiej architektury średniowiecznej), stary cmentarz, kościół św. Kevina, Kościół św. Kierana (to ten bez dachu) oraz kilka innych. Znad Jeziora Dolnego warto przespacerować się nad Jezioro Górne (Upper Lake). Odległość jest niewielka, a skorzystać można z jednej z dwóch dróg. Nieopodal Górnego Jeziora znajduje się ciekawe drzewo, na którym wszyscy turyści robią sobie zdjęcia. W pobliżu znajdują się również ruiny Reefert Church oraz niewielki wodospad, do którego trzeba podejść szlakiem około 10 minut. Niestety nasz pobyt w tym miejscu przerwał deszcz, który momentami był dosyć intensywny. Schronienie można znaleźć w niewielkiej restauracji mieszczącej się nieopodal Jeziora Górnego. Z Glendalough udaliśmy się bezpośrednio do Dublina, gdzie byliśmy umówieni, ale miasta nie zwiedzaliśmy.