#TOSSA DE MAR
Podczas pierwszego plażowania naszą uwagę przykuły łodzie przybijające do brzegu. Statki niemalże wpływały na plażę, zabierały ludzi i płynęły dalej. Okazało się, że są tramwaje wodne pływające do sąsiednich miejscowości.
Postanowiliśmy skorzystać i popłynęliśmy do Tossa de Mar. To miejscowość znajdująca się na wschód od Lloret, oddalona od niego o około 8km. Koszt biletu w obie strony nie był porażający (obecnie nie pamiętam już ceny, ale wydaje mi się, że mógł on oscylować w granicach 10E od osoby).
Rejs trwał około 30-40 minut w jedną stronę. Po drodze podpływaliśmy do urwisk w okolicznych zatoczkach. Nasz statek miał przeszklony dół i można było podziwiać dno morza.
W Tossa wysiedliśmy na plaży, która nie jest zbyt duża. Zaraz obok plaży na wzgórzu znajduje się niewielka twierdza o nazwie Castillo De Tossa. Wstęp był bezpłatny, a z góry jest ładny widok na miasteczko i całą zatokę.
Miasteczko jest bardzo ładne. Sporo tutaj wąskich uliczek. Zdecydowanie jest mniejsze i spokojniejsze od Lloret de Mar. Zauważalnie mniej tutaj ludzi.
Pospacerowaliśmy sobie trochę uliczkami oraz odwiedziliśmy kościół Església Parroquial de Sant Vicenç znajdujący się w centralnej części miasta.
Obiad zjedliśmy w restauracji la bota znajdującej się obok kościoła. Żona zamówiła miejscowy chłodnik, swoją drogą bardzo dobry, a ja skusiłem się na paellę z owocami morza. Czekałem na nią bardzo długo, ale opłacało się, ponieważ wszystko było świeże i bardzo dobre.
Po obiedzie wróciliśmy na plażę, skąd niebawem zabrał nas statek i wróciliśmy do Lloret. W drodze powrotnej obsługa statku zachęcała ludzi do tańca na pokładzie. Dodatkowo w cenie biletu był napój lub drink.
Pełna relacja na oficjalnym blogu:
http://antekwpodrozy.pl/costa-brava-wrzesien-2013/