#ALEKSANDER PRISON
Następnego dnia rano wstaliśmy dosyć wcześnie, spakowaliśmy się i zjedliśmy przepyszne śniadanie. Potem schowaliśmy bagaże do samochodu i piechotą ruszyliśmy do więzienia Aleksandra (Alexander Prison), które powstało w XV wieku.
Według legendy Aleksander Wielki wydał rozkaz jego budowy w tym miejscu, podobno miał być tam również przetrzymywany. Wstęp do środka kosztuje 200000 riali (około 20zł). Wewnątrz znajduje się niewielki dziedziniec. Istnieje możliwość wejścia do kilku pomieszczeń, ale nie jest to zbyt ciekawy obiekt. Z więzienia udaliśmy się ponownie do meczetu Jameh, przy którym byliśmy poprzedniego wieczora.
Chcieliśmy wejść do środka, niestety trwała jakaś uroczystość i była możliwość odwiedzenia zaledwie kilku pomieszczeń. Zrezygnowaliśmy z tego pomysłu. Wstęp do meczetu kosztuje 130000 riali (około 13zł). Jameh słynie z najwyższych minaretów w Iranie oraz znajduje się na banknocie 200 riali.
Po rezygnacji z wejścia do środka zrobiliśmy kilka zdjęć na zewnątrz i udaliśmy się do pobliskiego kantoru wymienić walutę, ponieważ przez dwa kolejne dni były święta i większość sklepów, a w szczególności kantorów było zamknięte. Podczas wymiany euro na riale mieliśmy małą przygodę. Sprzedawca podał nam cenę wymiany za 1E, a my myśleliśmy, że jest to cena za 100E. Dziwiliśmy się, że jest taka różnica w kursie. Właściciel kantoru tłumaczył to spadkiem cen walut. Dopiero po chwili okazało się, że rozmawiamy o tym samym i jest to tylko drobne nieporozumienie.
Spacerując po starym mieście widzieliśmy mnóstwo drzwi z dwoma różnymi kołatkami. Wynika to z tego, że kobieta w domu może chodzić bez chusty na głowie. Każda z kołatek wydaje inny dźwięk, jedna jest dla mężczyzn, druga dla kobiet. Tym samym gospodyni wie, czy musi ubierać chustę na głowę, gdy otwiera drzwi.
#AMIR CHAQMAQ
Po wizycie w kantorze wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy na plac Amir Chakhmah (można spotkać się również z nazwami Amir Chaqmaq lub zbliżonymi).
Na środku placu znajduje się fontanna z charakterystycznymi postaciami. Po boku stoi meczet o tej samej nazwie, a na końcu mieści się bardzo charakterystyczny budynek z dwoma minaretami przypominający meczet, ale w środku przypominał bazar.
Po drugiej stronie ulicy kupiliśmy sobie pistacje. W Iranie ceny są różne, ale przeważnie jest to kilkanaście złotych za 1kg.
Następnie ruszyliśmy dalej.
#DOWLAT ABAD GARDEN (OGRÓD)
Kontynuując zwiedzanie miasta trafiliśmy do Dowlat Abad Garden, czyli historycznego perskiego ogrodu, który powstał w 1747 roku.
Wstęp do środka wynosi 200000 riali (około 20zł). Miejsce jest bardzo ciekawe i warte odwiedzenia.
Znajduje się tam charakterystyczna wieża wiatrowa oraz zbiornik wodny.
#ZOROASTRIAŃSKA ŚWIĄTYNIA OGNIA
Kolejnym przystankiem podczas zwiedzania Jazdu była Zoroastriańska Świątynia Ognia. Koszt wstępu to tradycyjnie 200000 riali (około 20zł).
Obiekt składa się z dwóch budynków. Najważniejszy z nich znajduje się na wprost wejścia i pali się w nim wieczny płomień. Zoroastrianizm to religia irańska, która wywodzi się z wierzeń ludów indoeuropejskich. Wierni nazywani są czcicielami ognia. Ogień w świątyni płonie nieprzerwanie od 470 r. n.e.
W drugim budynku znajduje się wystawa, warto zejść również do podziemia.
#ZOROASTRIAN DAKHMEH (WIEŻE MILCZENIA)
Ostatnim punktem na mapie Jazdu był Dakhmeh, czyli tzw. Wieże Milczenia. Znajdują się one na obrzeżach miasta w okolicy uniwersytetu. Wieże mieściły się na dwóch wzgórzach, jedna była przeznaczona dla mężczyzn, a druga dla kobiet. Jak wspomniałem wcześniej dla zoroastrian ogień był święty, oprócz tego pozostałe żywioły takie jak ziemia, woda i powietrze również miały taki status.
Po ceremoniach pogrzebowych ciało zmarłego było przenoszone do wieży, gdzie wydziobywały je sępy, a potem kości składowano w wieży w specjalnych pomieszczeniach.
Zoroastrianie uważali, że nie wolno ziemi w żaden sposób zanieczyszczać, stąd taki obrządek.
Wieże w Jazd działały do lat siedemdziesiątych XX wieku, ale władze zakazały ostatecznie takiego obrządku. Obecnie zmarli chowani są na cmentarzu obok wież w specjalnych betonowych komorach.
Nieopodal schodów na wieże znajdują się pozostałości różnych zabudowań. Wstęp na obszar Dakhmeh kosztuje 200000 riali (około 20zł). Była to najciekawsza atrakcja turystyczna w tym mieście.
Z wieży był ładny widok na Jazd.
Po zwiedzeniu podjechaliśmy do niewielkiego parku nieopodal, gdzie zjedliśmy posiłek w postaci sałatki, pozostałości kebaba oraz irańskiego pieczywa. Abad zadbał również o owoce.
Po krótkiej przerwie ruszyliśmy w stronę Isfahanu, który był ostatnim miastem jakie odwiedziliśmy w Iranie. Droga wiodła głównie terenami pustynnymi. Około 30km od miasta Nain zrobiliśmy przerwę przy pozostałościach ciekawego kompleksu.
Ruiny przypominały wyglądem stary zamek lub coś podobnego. Z tego co opowiedział nam Abad były to pozostałości po czymś w rodzaju motelu. Kiedyś jak ludzie podróżowali konno lub na wielbłądach w terenach pustynnych to zatrzymywali się w takich miejscach na odpoczynek.
Abad wykorzystał również przerwę na modlitwe. Wspomniał nam, że jest szyitą. Szyici modlą się trzy razy dziennie. Oprócz tego Iran zamieszkują sumici, którzy modlą się pięć razy dziennie.
W zabudowaniach spotkaliśmy dwóch starszych panów, którzy tam mieszkali.
Pokazali nam dwa wielbłądy, które tam trzymali.
Po przerwie ruszyliśmy w dalszą drogę. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze na jakiejś podrzędnej stacji benzynowej. Czystość toalety o ile tak można ją nazwać była makabryczna. O ile w miastach toalety publiczne były w dobrym stanie, to te na prowincji były tragiczne. Po drodze do Isfahanu minęliśmy kilka policyjnych punktów kontrolnych. Policja zatrzymuje wyrywkowo do kontroli niektóre samochody w poszukiwaniu narkotyków, w szczególności opium, które jest bardzo popularne.
Ostatecznie po kilku godzinach jazdy dotarliśmy do Isfahanu. Powoli zbliżał się wieczór. Nie mieliśmy zarezerwowanego jeszcze żadnego hotelu. Abad zaparkował na poboczu i zaczął obdzwaniać znane mu miejsca. Bardzo szybko znalazł nam hotel, w którym były ostatnie wolne pokoje. Po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu. Naszym wyborem był Orchid Hotel znajdujący się około 10-15 minut marszu od głównego placu, więc lokalizacja hotelu była bardzo dobra. Hotel standardem był zbliżony bardziej do europejskiego niż tradycyjnego irańskiego. Po zameldowaniu się pożegnaliśmy się z naszym kierowcą oraz wpisaliśmy mu się do pamiątkowego notesu, który pełni rolę referencji (był w posiadaniu kilku takich notesów wypełnionych wpisami). Za dwa dni podróży zapłaciliśmy ostatecznie 300$, byliśmy umówieni na 240$, ale dołączył do nas kolega, więc postanowiliśmy Abadowi dać coś ekstra.
Na tym kończę drugą część relacji z Iranu. W trzeciej i ostatniej opiszę nasze wrażenia ze zwiedzania Isfahanu.
Dwa dni, które spędziliśmy w towarzystwie Abada były bardzo ciekawe. Zwiedziliśmy mnóstwo bardzo fajnych miejsc i zobaczyliśmy kawałek Iranu :-)
Pełna relacja znajduje się na oficjalnym blogu:
https://antekwpodrozy.pl/index.php/35-iran-persepolis-jazd-czesc-2-wrzesien-2017